wtorek, 31 maja 2011

Do czego zmierza rynek surowców i żywności?

O surowcach wiemy tyle, że ich zasoby są ograniczone oraz że jest ich coraz mniej. Prawem popytu i podaży dochodzimy do wniosku, iż skoro czegoś będzie coraz mniej to cena owego dobra będzie wzrastac. Dodatkowo nowe światowe złoża będą lokalizowane w miejscach gdzie koszt wydobycia jest większy, ponieważ te łatwo dostępne zostały już wyeksploatowane. (chodzi głównie o złoża na terenie Syberii w Rosji lub na Arktyce) Wpłynie to na pewno na cenę baryłki ropy naftowej a w końcowym efekcie na cenie którą zapłaci konsument. Jakichś nowości tu nie podałem. Otóż do czego zmierzam. Niedawno oglądałem ciekawy program w stacji kuchnia.tv. Był anglojęzyczny, a jego tematem była opłacalnosc całego rolnictwa w Wielkiej Brytanii. Średnia wieku osób zajmujących się rolnictwem czyli produkcją żywności w tym kraju to około 60 lat. Koszt wytworzenia 2 kalorii jedzenia na Wyspach, to jakieś 10 kalorii poświęconych z energii spalania ropy naftowej, niezbędnej w pracy ciągników i innych maszyn rolniczych ale też do transportu importowanej żywności do kraju, który jest przecież wyspą. To co przedstawili naukowcy w programie to teza iż w 2013 roku naszą planete czeka wielki kryzys żywności, czego konsekwencją będzie znaczny odpływ ludności zamieszkującej duże miasta z powrotem na wieś. To wszystko na czym opiera się światowy proces produkcji żywności czyli produkcja zbóż na dużą skalę, orka ziemi, użycie nawozów sztucznych stanie się wkrótce nieopłacalne. To zły kierunek w który poprowadzili nas naukowcy kilkadziesiąt lat temu, gospodarka oparta na paliwach kopalnych wkrótce się załamie.
Brzmi jak przepowiednie Nostradamusa albo jakieś urojenie lub te przepowiednie o końcu świata które się nie spełniają. Jednak wypowiedzi wielu naukowców zdają się to potwierdzac. Cywilizacja będzie musiała znalezc nowy pomysł na światową gospodarkę, inaczej ułożyc od nowa świat.
W programie przedstawiono przykład kilku gospodarstw produkujących żwynosc bez użycia nawozów, maszyn rolniczych i z wyłączeniem orki. Zastosowano naturalne rozwiązania, np. specjalny gatunek kaczek pożera szkodliwe ślimaki, plantacji warzyw zlokalizowane są w oazach otoczonych lasem. Efekt gospodarstwo praktycznie bez żadnej pracy potrafi wyżywic 3-4 osobową rodzinę z powierzchni tylko pół hektara. Minusem jest brak możliwości produkcji zbóż.
To jeden z pomysłów, zobaczymy co nauka przyniesie nam w przyszłości.
Póki co na pewno to co będzie rosło na giełdzie to akcje spółek surowcowych, energetycznych. Można liczyc nawet na Eneę, no chyba że tu znowu coś Skarb Państwa zakręci... ;)
                       (źródło: flickr.com/photos/nikonorse/1041121882/sizes/l/in/photostream/)

4 komentarze:

  1. Trudno się nie zgodzić z tym, co napisałeś. Myślę jednak, że przemieszczenie się ludzi z miast na wieś nie nastąpi tak prędko. Być może nawet jeszcze nie w tym stuleciu.
    Póki co, zasobów mamy wystarczająco dużo, więc realnego problemu nie ma. Pojawi się on, jak będą one na wyczerpaniu, ale wówczas ludzie znajdą inne opcje, by sobie poradzić.
    Tak czy inaczej, my i kilka następnych pokoleń jesteśmy jeszcze bezpieczni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Coraz mniej na wsiach prawdziwych gospodarstw przekazywanych z pokolenia na pokolenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieopłacalność wynika w dużej mierze z warunków klimatycznych, jeśli susze będą się powtarzać nic nie będzie rosło i nawet nawozy nie pomogą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzeba myśleć przyszłościowo, potrzebne są jakieś kroki władz w tym kierunku. Inaczej rolnictwo prędzej czy później upadnie.

    OdpowiedzUsuń